1 Aż do dwudziestego szóstego roku życia18 był człowiekiem oddanym marnościom tego
świata. Szczególniejsze upodobanie znajdował w ćwiczeniach rycerskich, żywiąc
wielkie i próżne pragnienie zdobycia sobie sławy. Tak więc znalazł się pewnego
dnia w twierdzy [Pampelunie] oblężonej przez Francuzów. Kiedy wszyscy jego
towarzysze widząc jasno, że nie potrafią się obronić, byli zdania, że trzeba
się poddać, o ile tylko otrzymają obietnicę zachowania życia, on przytoczył
tyle racji alkadowi, iż zdołał go przekonać i skłonić do obrony - wbrew opinii
oficerów, których także do odwagi zachęcił swoim zapałem i energią19. Gdy nadszedł dzień, w którym
spodziewano się szturmu i kanonady, wyspowiadał się z grzechów przed jednym ze
swych towarzyszy broni20. Ostrzeliwanie twierdzy trwało już dobrą
chwilę, gdy nagle kula z działa ugodziła go w nogę i zdruzgotała ją zupełnie. A
ponieważ kula przeszła mu pomiędzy nogami, więc i druga noga była też ciężko
zraniona21.
Rozeznanie duchów
Ale Pan nasz przywracał mu zdrowie. Czuł się już tak
dobrze, że uważał się prawie za zdrowego, z tym tylko wyjątkiem, że nie mógł
jeszcze stąpać chorą nogą i dlatego musiał leżeć w łóżku. A ponieważ bardzo był
rozmiłowany w czytaniu książek światowych i pełnych różnych zmyślonych
historii, tak zwanych romansów rycerskich, więc czując się dobrze poprosił dla
zabicia czasu o jakieś książki tego rodzaju. W tym domu nie było jednak żadnych
takich książek, które zwykł był czytać. Dlatego dano mu Życie Chrystusa i
księgę Żywotów Świętych w języku hiszpańskim26.
6 Czytał więc często te książki i nawet poczuł w sobie
pewien pociąg do tego, co tam było napisane. Ale kiedy przerywał to czytanie,
rozmyślał niekiedy nad tym, co przeczytał, kiedy indziej zaś nad sprawami
światowymi, które przedtem zajmowały jego umysł. Wśród tych wielu spraw
próżnych, które mu się narzucały, jedna tak bardzo opanowała jego serce, że
zatopiwszy się w niej rozmyślał nad nią dwie, trzy, a nawet cztery godziny, nie
zdając sobie nawet z tego sprawy. Marzył o tym, czego by miał dokonać w służbie
pewnej damy, o środkach, których by użył, aby dostać się do miejscowości, gdzie
ona mieszkała, o wierszach i słowach, w których by się do niej zwracał,
wreszcie o czynach orężnych, których by dokonywał w jej służbie. I tak był
pogrążony w tych marzeniach, że nawet nie widział, jak bardzo były one
niemożliwe do spełnienia, ponieważ dama ta nie była zwyczajną szlachcianką ani
hrabianką, ani księżniczką, ale należała do nieporównanie wyższego stanu27.
7 Tymczasem Pan nasz spieszył mu z pomocą i sprawiał, że
po tych myślach następowały inne, zrodzone z tego, co przeczytał. W rzeczy
samej podczas czytania Żywotu Pana naszego i Żywotów Świętych myślał nad nimi i
tak rozważał sam w sobie: "Co by to było, gdybym zrobił to, co św.
Franciszek albo co zrobił św. Dominik?". I rozmyślał o wielu rzeczach,
które wydawały mu się dobre, a zawsze miał na oku rzeczy trudne i ciężkie. A
kiedy je sobie przedstawiał, wydawało mu się rzeczą łatwą wcielić je w czyn. I
całe jego rozważanie sprowadzało się do tego, że mówił sam do siebie: "Św.
Dominik zrobił to, więc i ja muszę to zrobić. Św. Franciszek zrobił to, więc i
ja muszę to zrobić". Myśli te trwały w nim przez dłuższy czas, potem znów
inne rzeczy je przerywały i nachodziły go myśli światowe, o których była wyżej
mowa. One też zajmowały go dość długo. I to następstwo tak różnych myśli trwało
w nim przez dosyć długi czas, a on zatrzymywał się zawsze nad myślą, która się
pojawiała i narzucała jego wyobraźni: już to myśl o światowych wyczynach,
których pragnął dokonać, już to ta inna - o Bogu. Wreszcie znużony porzucał je
i zajmował się czym innym.
8 Jednakże w tym [następstwie myśli] była taka różnica:
kiedy myślał o rzeczach światowych, doznawał w tym wielkiej przyjemności, a
kiedy znużony porzucał te myśli, czuł się oschły i niezadowolony. Kiedy znów
myślał o odbyciu boso pielgrzymki do Jerozolimy lub o tym, żeby odżywiać się
samymi tylko jarzynami i oddawać się innym surowościom, jakie widział u
świętych, nie tylko odczuwał pociechę, kiedy trwał w tych myślach, ale nawet po
ich ustąpieniu pozostawał zadowolony i radosny. Nie zwracał jednak na to uwagi
ani nie zatrzymywał się nad oceną tej różnicy aż do chwili, kiedy pewnego razu
otworzyły mu się nieco oczy i kiedy zaczął dziwić się tej różnicy i zastanawiać
się nad nią. To doświadczenie doprowadziło go do zrozumienia, że jedne myśli
czyniły go smutnym, inne zaś radosnym. I tak powoli doszedł do poznania różnych
duchów, które w nim działały - jednego szatańskiego, drugiego Bożego.
No comments:
Post a Comment